-W Bractwie, nazwisko to tylko zbitka liter... Chodź za nami, musimy to omówić...-weszliscie do niewielkiej, wykładanej kamieniem sali. Na srodku stał stół z mapami i papierami na blacie
Offline
-Co to mapy i papiery?- spytałem. Czyli mieli dobrą organizację w tym co robili.
Offline
-Plan: patret rezydencji, pierwsze pietro, drugie. Zmiany warty, pozycje i kierunek marszu strażników... Ogólnie, wszystko, czego nam trzeba... Musimy obmyśleć plan działania...
Offline
-Zależy nam na czasie. Musimy szybko uwolnić moich przyjaciół.
Offline
-Jedne z nas zajmuje się dywersją: odwraca uwagę strażników sprzed willi, w tym celu, Ćma weźmie to-James podał mu mieszczącą się w dłoni kulę w lontem. Ćma ja wziął:
-Ja i Marcel wchodzimy od frontu, kiedy ich już nie bedzie. Przemykamy się cicho między pozostałymi strażnikami, i docieramy do piwnic: jeśli ich trzyma, to na pewno tam...
Offline
-A klucze? Strzelam, że mają na sobie kajdany. Będzie trzeba zahaczyć o naczelnika czy kogoś tam- powiedziałem. Plan był prosty, ale takie były najlepsze. Mniejsza szansa na pogmatwanie czegoś.
Offline
James wyjął z kieszeni przyrząd. Powiedział do Ciebie:
-Podstawowy przyrząd w fachu Asasyna i złodzieja. Wytrych. Nie znasz?-zapytał sarkastycznie
Offline
-Znam. Bardziej mi jednak pasowało to, że nie będziemy mieli czasu na wytrych, gdy nas wykryją. Ale dobrze, niech będzie.
Offline
-Myślę, ze używam tego trochę dłużej niż ty...-schował przyrząd. Zapytał Was:
-Wszystko jasne?
Offline
-Jasne.
(Omiń "upewnienia się", bo potem wychodzą jednosłowne posty ;D)
Offline
(Nie :D)
Wszyscy udali się spać. Przygotowano dal Ciebie małe pomieszczenie, dosyć obskurne, w środku stała jedna wielka beczka... Miałeś skromne posłanie na podłodze...
Offline
-Lepsze to niż nic- stwierdziłem. W domu było o tyle lepiej, że miał łóżko. Stare, zniszczone, ale własne.
(To masz i teraz mną pokieruj :P)
Offline
Położyłeś się spać. I tak nie miałeś innych perspektyw, a na jutro potrzeba było dużo energii.... Dość brutalnie i nagle, z uśmiechem na ustach obudził Cię James:
-Wstawaj, złodzieju! Czas nagli!
Offline
-No co to ty nie powiesz, wybawicielu niewolników- powiedziałem, wstałem, przyszykowałem się do wyjścia, wziąłem cały ekwipunek i wyszedłem na zewnątrz.
Offline
James wziął ze stołu z planami noże, szpadę, dwa pistolety, zapas kul, i ubrał na ręcę dziwne przyrządy, z których wysuwały sie ostrza... Wyszliście z karczmy, biegliście po dachach... Zaczął rozmowę:
-Jak to się stało, ze ktoś tak młody jak ty już wylądował na ulicy jako złodziej?
Offline