-Ten człowiek? Wręcz przeciwnie... Pracuje dla naszych przeciwników... Historia na dłuższą pogawędkę... Co robimy z niewolnikami? Dajemy im wolność... Kiedy zbierzemy ich w duże grupy, dajemy im wybór: przystajecie do nas, albo Was odstawiamy do domu... Częściej wybierają to pierwsze... Ich domy to teraz kolonie, nieprzyjazne im samym...
Offline
-Co z nim zrobicie?- spytałem mając na myśli tego człowieka. -Powiedz mi, czemu nigdy o was nie słyszałem?
Offline
-Gdyby ludzie o nas słyszeli, nie bylibyśmy tak skuteczni... W kredzie naszego zakonu zapisane jest, by być "ostrzem w tłumie"... Nie możemy dać się wykryć, oznaczałoby to nasz koniec... Co do tego człowieka, to mam plan... Jak rozumiem, złodziejem jesteś nie najgorszym?
Offline
-Kpisz sobie?- spytałem unosząc jedną brew. -Stałbym tutaj jakbym był "słabym" lub "średnim" złodziejem?
Offline
-Rozumiem.... Plan jest taki... Ja wchodzę w tłum, i biorę udział w licytacji.... Ty, kradniesz klucz od kajdan od naszego "Pana" i uwalniasz niewolników... Zrób to skrycie... Możesz sie chować pod platformą...-postać zeszła na dół. Wszedł w tłum, i zaczął gorliwie licytować...
Offline
Zszedłem na dół. Zacząłem powoli przeciskać się do celu, w międzyczasie starając się zauważyć gdzie trzyma klucz. W razie braku go na widoku, musiał spoczywać w kieszeni lub ostatecznie, ale i bardzo rzadko, na klatce piersiowej w postaci naszyjnika.
Offline
Nie musiałeś długo szukać. Klucz był przy pasie, z jego lewej strony... Dosyć nierozsądne... teraz tylko przekraść się pod platformę i go zwinąć....
Offline
Wszedłem pod platformę kucając. Nie rozglądałem się przy tym, starałem się udawać człowieka, który ma za zadanie to zrobić. Gdybym nagle zaczął obracać głowę na prawo i na lewo, ludzie mogliby to dostrzec i uznać za podejrzane. Wracając do rzeczy, ruszyłem w kierunku celu. Gdy już znalazłem się przy nim, wyciągnąłem nóż lewą ręką i wysunąłem go w kierunku klucza z zamiarem odcięcia go i złapania prawą ręką, którą miałem podstawioną pod kluczem.
Offline
Krzyk wśród licytujących był tak duży, że cel nie zorientował się... Klucz był w Twoich rękach...
Offline
Wycofałem się pod platformę, aby znaleźć kajdany. Nie wiedziałem czy wszyscy byli złączeni tymi samymi kajdanami czy każdy pojedynczymi.
Offline
Niewolnicy stali złączeni łańcuchami: na kostkach i nadgarstkach. Oby klucz pasował do obydwu zamknięć...
Offline
Zacząłem od kajdan na nogach. Były bliżej mojej obecnej pozycji i nie zwracały uwagi tak sam jak te na rękach, które były po prostu bliżej poziomu oczu.
Offline
Klucz pasował do obydwu par, więc szybko oswobodziłeś niewolników... Ci, rzucili się tłumem najpierw na oprawcę, potem do ucieczki. Paru zostało, trzymając i bijąc swojego "Pana"... Człowiek w kapturze podszedł do Ciebie, po czym powiedział:
-Dobra robota... A teraz, zabierajmy się stąd!
Offline
-Wiedzą, gdzie mają sie udać... -straż zbliżała się do Was...
Offline