Kiwnął tylko głową po czym zaczął szukać na dachu dobrego punktu skąd będę mógł strzelać, a będę nie widoczny. Miałem w rękach pastorał, ale po znalezieniu miejsca odłożyłem go i wziąłem swoją kuszę.
Offline
Przeszedłeś na sąsiedni budynek po desce łączącej ich dachy. Krawędź dachu była dośc wysoka, na jakieś pół metra. Schowałeś się tam, oczekując ataku. Wkrótce, wróg wbiegł na ulice, mordując biedotę...
Offline
Pociągnąłem w dół spust awaryjny kuszy, po czym zacząłem kręcić korbą, aż do skończenia się pocisków. Następną paczkę miałem gotową do użycia.
Offline
Strzelanie "na pałę" nie opyliło Ci się. Ludzie "Smoka" nie byli nawet ranni. Dwóch zabójców wskoczyło a dach, i już mieli Cię uderzyc sztyletami, jednak wtedy, usłyszałeś klekot z dołu. Aragorn, podciągając się jedną ręką, a drugą trzymając kuszę, podskoczył lekko w przód. W powietrzu, wystrzelił w plecy jednego z zabójców. Wylądował, zrobił obrót w przód, uderzył sztyletem w brzuch, wyprostował się, przekręcił na jego plecach, a kiedy już stał, uderzył sztyletem od dołu w twarz. Po tym wszystkim, załadował kuszę, i powiedział do Ciebie:
-Przeżyj na tyle długo, by mi się przysłużyc-i znów zeskoczył na dół
Offline
Strzelając "focha" naładowałem kolejną paczkę i tym razem celowałem w ludzi Smoka. Wykonałem te same rzeczy co wcześniej i rozpocząłem strzelanie.
Ostatnio edytowany przez Ziron (12-11-2011 14:41:06)
Offline
Tym razem strzały ukłuły ich w szczeliny ich skąpych pancerzy. Ale z dala nadchodziły oddziały Japończyków, a oni nie byli już tacy mili. Z dołu usłyszałeś krzyk:
-Czas na bezpośrednie starcie! Zejdź na dół, a ja i moi ludzie będziemy was ubezpieczac z góry!-po czym Aragorn, odbijając się od dwóch, równoległych budynków, wszedł na dachy
Offline
-Nareszcie!- powiedziałem chowają kuszę, a biorąc w rękę miecz i pastorał. Pierwszy oręż był dla tradycji, a drugi trzeba było sprawdzić. Zeskoczyłem na dół, a następnie wybiegłem przeciw wrogą. Skupiłem się na mocy pastorału i wyobraziłem sobie jak najbliżsi wrogowie stają się moimi sojusznikami i walczą z ludźmi "Smoka".
Offline
Coraz bardziej opanowywałeś moc Pastorału. Twój zamysł się udał, i pierwsze szeregi ruszyły na swoich niedawnych kompanów. Jednak natrafili na falę strzałów. Następny szereg miał broń palną, jednak przeładowanie jej trochę by zajęło. Obok Ciebie, pojawił się Ahim, oblany krwią na zbroi i twarzy. Na szczęście, cudzą. Pobiegliście na szeregi strzelców. Podczas przebijania klatki piersiowej jednego z nich, Ahim powiedział:
-Jakoś idzie, jednak idą następni. Naprzód, czy w tył?
Offline
-Mają broń palną? Jeśli tak to w tył. Jeśli nie to sam sobie z nimi poradzę- powiedziałem potrząsając pastorałem. Zamierzałem użyć go do przejęcia kontroli nad nimi.
Offline
-W takim razie...odwrót, patafiańce!-krzyknął do żołnierzy. Wrogowie ciągle przeładowywali broń, jednak mogli wystrzelic lada chwila...
Offline
Skupiłem się więc ponownie na mocy pastorału i wyobraziłem sobie jak ci, którzy już przeładowali strzelają do swoich, a następnie wyciągają miecze i atakują innych.
Offline
Twoja siła umysłu była niewiarygodna! Stało się tak, jak to sobie wyobraziłeś. Uciekłeś do obrzeżnego budynku, gdzie był już Ahim z kuszą i trzech innych Templariuszy, również z tą bronią
-Co teraz?-spytał Ahim
Offline
-Atakujemy dalej. Oprócz tego musimy znaleźć "Smoka". Jakieś wieści o nim?
Offline
-Chowa się, tchórz jeden. Nawet nie ma go tu osobiście, dalej siedzi w Atenach-Ahim splunął na ziemię
Offline
Przygryzłem dolną wargę zachowując pozorny spokój. Po chwili jednak wybuchłem
-Ruszam do Aten! Zabije tego sku*wiela! Mam pastorał co mi ten robak może zrobić?!
Offline