-"Poszedłem na czuja"... Czyli nie rozpoznałeś mnie mimo okrzyku i pastorału, hm? A czyli ciebie też mam traktować jak wroga? Bo jeśli ty mnie tak traktujesz to dziw, że jeszcze żyjesz, skoro przecinasz więzy swoim jeńcom.
Offline
-Gdybyś jeszcze był jeńcem... Lecz kiedy przyjedzie król Edward, będę musiał Cię związac. Może jeszcze uhonoruje mnie Orderem Podwiązki... Byłoby łatwiej, gdyby nie ten łachudra buszujący po zaopatrzeniu...-Aragorn ubrał i wysunął ukryte ostrze. Potem je schował...
Offline
-Coś, żeś tak zarósł? No i czemu w ogóle interweniujesz w tej wojnie? No i co zamierzacie ze mną zrobić?
Offline
-Broda nadaje mężczyźnie dostojeństwa-powiedział, pocierając ręką po niej. Zaśmiał się, po czym powiedział:
-Czemu biorę udział w wojnie? Czuję poczucie obowiązku i zobowiązania wobec ojczyzny. Poza tym, Order Podwiązki nie trafia się codziennie... Co z Tobą zrobimy? Teoretycznie wylądujesz na pstryczku, praktycznie, pomogę Ci zwiac, chyba, że przejdziesz na naszą stronę...
Offline
-To pomóż mi zwiać lepiej- powiedziałem czy też wywarczałem. Przejść na stronę wrogów i zostawić swoich! Hańba!
Offline
-Powoli! Teraz tego nie zrobię, zabiliby mnie za to...no dobra, wyrżnąłbym ich, ale wtedy zostałbym zdrajcą, a tego nie chcę. Nocą. O, jedzie Edward! W sumie, mogę to zrobic nawet teraz... Kiedy usłyszysz wystrzał, uciekniesz tylnym rozcięciem namiotu...-Aragorn założył hełm, i wyszedł z namiotu. Odczekałeś chwilę, siedząc jak na szpilkach. Po chwili, usłyszałeś krzyk Aragorna:
-Tam ktoś jest!-i wystrzał...
Offline
Zabrałem co moje (pastorał, miecze, zbroję) i spieprzyłem tylnym rozcięciem. Kusiło mnie, aby użyć mocy pastorału, ale ostatnio zawodzi.
Offline
Uciekałeś przed siebie. Wieczorem, zmęczony przez rany i bieg, upadłeś. Obudziłeś się w namiocie. Poznałeś go, to był Twój namiot. Obok Ciebie siedział Ahim, uśmiechając się lekko...
Offline
-Argh! Cóż za wstrętny widok po przebudzeniu! Jak się tu znalazłem?
Offline
-Zwiadowcy znaleźli Cię leżącego w lesie, obok pól. Przywlokli CIę tu, opatrzyli rany z bitwy, i położyli... Jaki wstrętny widok?-spytał Ahim
Offline
-Twoja facjata. A tak na serio, to ja to wszystko specjalnie zrobiłem. Dzięki temu odkryłem, iż moje spostrzeżenia były słuszne i Asasyni wspierają Anglię. Przewodzi im Aragorn. Co z królem i najemnikiem? Jak poszła bitwa?
Offline
-Przegrana. Mimo rycerstwa, ich łucznicy nas dobili. Najemnik wykazał się, ratując króla...-mówił Ahim
-...A ja nie sądziłem, że tak mi się odwdzięczysz!-usłyszałeś głos zza łóżka. Stała tam dobrze Ci znana, biała, zakapturzona postac. Aragorn.
Offline
-Cichaj tam. To ty mnie w końcu porwałeś. A teraz zdradź mi czemu nie pijesz herbatki z królem Edwardem, hę?
Offline
-Ziron, zdaje się, że nie pojąłeś, co Ci powiedziałem. To ja, ja sam wybrałem walkę po stronie Anglii. Z Zakonem nie kontaktowałem się odkąd wyjechaliśmy z Konstantynopola, pięc lat temu. Zrozum mój wybór. Spętałem Cię dlatego, że gdybym Cię uwolnił na polu bitwy, byłoby to podejrzane. Poza tym, ten hełm ogranicza widocznośc. Dziwi mnie, że nie pytasz mnie, skąd się wziąłem...
Offline
-Właśnie o to spytałem! Mam ci mówić prosto z mostu o co mi chodzi? Czemu u licha, jesteś tutaj, a nie tam gdzie byłeś wcześniej? Masz ten order?
Offline