Udało się! Teraz dalej biec za złodziejem...
Offline
Rozejrzałem się za nim patrząc nawet na dachy. Chyba zaczekałby na mnie skoro raczej wiedział iż ja wraz z zbroją nie ważymy mało i za nim nie nadążymy. Miałem zamiar biec za nim gdy tylko go zauważę.
Offline
(On stał na drugim brzegu ^.^)
Złodziej stał na drugim brzegu. Pobiegł, tym razem ulicami, a ty za nim...
Offline
(Szczegóły)
Starałem się za nim nadążyć, przeciskając się między ludźmi. Tylko czemu nie powiedział wprost gdzie jest Smok i nie dał wskazówek jak tam dojść?
Offline
Kiedy biegliście, złodzieja zatrzymał tutejszy patrol. Pomóc, czy obejśc się bez niego.... ciężka decyzja
Offline
Nie chciałem mieć problemów ze strażą ani też szukać Smoka na własną rękę. Trzeba było się zdać na umiejętności przekonywania. Udając przerażonego biegiem, potykając się zbliżyłem się do patrolu
-Potrzebujemy pomocy! W karczmie rozpętała się straszna bójka! W ruch poszły miecze i noże! Teraz przenoszą się na ulice! Grabią, gwałcą i mordują! Strażnicy nie dają sobie rady musicie im pomóc zbierając ze sobą jak najwięcej strażników!- blefowałem jak mogłem. Wątpiłem, aby wszyscy tam pobiegli zostawiając złodzieja żywego. Ale warto był spróbować.
Ostatnio edytowany przez Ziron (10-08-2011 14:43:34)
Offline
Strażnicy popatrzyli po sobie, i z okrzykiem pobiegli tam:
-Biegnijmy po wsparcie!
Byłeś w szoku. Sam nie uwierzyłeś, że to zadziałało. Biegliście dalej, do biednych dzielnic
Offline
Dalej byłem w szoku z powodu niekompetencji strażników. Co się dzieje z tym światem. Obym przynajmniej nie miał z tego powodu później przykrości. Zastanawiało mnie też czemu biegniemy do biednych dzielnic. Do Smoka to nie pasuje. No, ale jak chciało się go złapać i odzyskać laskę to trzeba było biec ile sił w nogach za złodziejem.
Offline
Wbiegliście do jakiś ruin. Wokół kolumnady, a pod wami woda. Było jej do kostek.
-To...gdzie "Smok"?
-Tutaj-złodziej zagwizdał w palce, i z sufitu spadło piętnaście postaci w wilczych futrach na sobie. Mieli krótkie ostrza, złodziej także takie wyciągnął. Byłeś otoczony.
Offline
(Piszę dla siebie)
Biegłem z mym kompanem przez dachy. Gdy przeszliśmy przez cieśninę, stanęliśmy na ulicach. Zaczęliśmy podróżowac wolniej. Zaczął rozmowę:
-Więc, w końcu zostałeś Asasynem. Wiedzieliśmy, że w końcu przejmiesz rolę ojca. A gdzie on jest?
-Nie żyje od sześciu lat
Wtedy, Wilk się speszył, i powiedział do mnie:
-Przepraszam, ja...
-Nic nie szkodzi. Pamiętam wasze spotkania Asasynów. Podobno to Asasyni brali udział w jego śmierci...
Wilk zaraz mnie sprostował:
-Asasyni wiedzieli, że Twój ojciec zwariował, sam musisz przyznac
-Tak, wiem...
-Wydali na niego wyrok, lecz nie myślałem, że się odważą. Kto go zabił?
-Mój wuj, Aragorn
Doszliśmy do biednych dzielnic. Usłyszeliśmy jakieś krzyki. Weszliśmy na ruiny, ukrywając się. Zobaczyliśmy Templariusza, otoczonego przez ludzi w wilczych futrach. Rozpoznałem Templariusza.
-Ziron-szepnąłem
-Znasz go?
-Trudno abym nie znał tej cholery
Patrząc na wilczych wojowników, spytałem Wilka:
-Kim oni są?
-Oni? Wyznawcy Romulusa. Znasz legendę o założeniu Rzymu?
-Oczywiście. Dwaj bracia wykarmieni przez wilczycę, Romulus i Remus, założyli miasto. Pierwszym królem miał zostac Remus, lecz zabił go jego brat, Romulus. Nie wiedziałem, że ma własne wyznanie?
-Nie nazwałbym tego wyznaniem, raczej sektą.
Po tej rozmowie, obserwowaliśmy walkę...
Offline
-Dzięki ci złodzieju. Mogę teraz zmniejszyć szeregi zwolenników Smoka. Walczmy!- powiedziałem, a z ostatnim słowem wyciągnąłem miecz i rzuciłem się na jednego z wyznawców przebijając na wylot jego brzuch, a potem dobijając ścięciem głowy. Podniosłem jego ciało i rzuciłem w dwóch kolejnych, którzy właśnie skoczyli i byli jeszcze w powietrzu. Obaj uderzyli głowami o wystające fragmenty ruin rozbijając sobie łby. Pięciu na raz skoczyło na mnie. Jednym, szybkim, ciągłym cięciem trzech z nich upadło z przeciętymi w poprzek klatkami piersiowymi. Dwaj upadli ciężko na ziemie i już na nie zostali dobici przeze mnie. Schowałem miecz i podniosłem krótkie ostrza. Zanim zdążyli ponowić atak trzech kolejnych leżało martwych z tymi ostrzami wbitymi w różne miejsca. Wyciągnąłem swój miecz ponownie i zdzieliłem rękojeściom w łeb kolejnego wyznawcę skaczącego na mnie. Jeszcze zanim upadł ostrym końcem miecz przebiłem mu serce. Z następną trójką było równie łatwo. Dwaj dostali płazem miecz po łbach, a potem ich głowy zostały przecięte na pół bryzgając mózgiem i krwią na trzeciego wyznawcę, który zwymiotował. Jego głowa zaraz wylądowała w tych rzygach. Został złodziej. Zaczął uciekać zostawiając ostrze i trzęsąc się jak galareta. Wskoczył na kolumnadę, ale zaraz z niej spadł zdzielony w łeb łbem jednego z martwych wyznawców. Przytrzymując go kolanem do ziemi odciąłem mu dłonie. Powinien zdążyć odpowiedzieć zanim umrze. Szarpnął go za włosy i uderzyłem jego głową o ziemie. Sprawdziłem czy żyje. Jeszcze tak. Usta i nos przyłożyłem mu do wody, której było niewiele wymieszanej z krwią. Wyciągnąłem go zanim zdążył nabrać jej zbyt wiele.
-Gadaj! Gdzie jest Smok?-
Offline
Złodziej wyrwał Ci się, powalając Cię na plecy. Kiedy próbowałeś wstac, zobaczyłeś, że padł na twarz martwy. Wstałeś, i ujrzałeś dwie postaci. Jedna miała na sobie czrny kaptur, i od niego zwisający z tyłu płaszcz. Miał czarną koszulę i spodnie, oraz brązowe, skórzane buty. Na przedramionach dwa ukryte ostrza. Drugim z nich, był Aragorn, tym razem, w swoim uzbrojeniu Asasyna.
-No nieźle, gdyby nie ucieczka. Daję 8, a ty, Aragorn?
-No wiesz, gdyby nie to, że to Pan Ziron, byłoby wysoko, ale tak, daję 5
Offline
-Ruszycie dupska czy chcecie dalej się bawić? Mamy Smoka do ubicia, wyjątkowo razem- powiedziałem chowając miecz. Już się przyzwyczaiłem widząc wszędzie asasynów, a zwłaszcza Aragorna.
Offline
-Ciebie też miło widziec, Ziron. Tak, przybyłem tu w opogoni za "Smokiem". Wilku, gdzie on?
-Miał byc tu, lecz teraz...nie wiem. W tym mieście jest więcej ludzi Smoka" niż Templariuszy! Bez urazy-powiedział do Zirona-Aragornie, póki co, nawet zabicie "Smoka" nie d żadnego efektu. Musimy odbic Konstantynopol.
Zastanowiłe się, i powiedziałem:
-Bene. Zatem zostanę tu na dłużej. Ale teraz, musimy obgadac plan zniszczenia wpływów "Smoka"
Offline
-Pozwólcie, że zaproponuje wam szalony pomysł. Mianowicie chodzi mi o tymczasowy sojusz między asasynami, a templariuszami. Nie możemy walczyć ze Smokiem i równocześnie ze sobą! Tak nikt nie zwycięży jeśli nie Smok. I ciekawi mnie też co z Saracenami. Czemu ich Smok też nie dręczy?- powiedziałem.
Offline