-Napier... to znaczy do abordażu!- powiedziałem cicho. Następnie wspiąłem się na statek wrogów i pociągnąłem za ubranie jednego z stojący przy burdzie, a następnie wrzuciłem go do wody. Wyciągnąłem miecz rozglądając się po przeciwnikach. W końcu ilu może być Japońców na statku przewożącym zbroje? Dużo.
Offline
Jeden był w wodzie. Został jeszcze...jeden. Biegł na Ciebie. Bez broni. Było to dziwne...
Offline
-Co jest grane?- spytałem sam siebie. Nie ten statek? Walnąłem przeciwnika pięścią w twarz. Następnie podniosłem go za fraki i spytałem dokładnie przyglądając się jego twarzy
-Japońcy? Wy przewozicie zbroje?-
Offline
-Giń!-krzyknął japończyk. Zrzucił szybko zbroję. Pod nią były zawieszone bomby. O,o. Potrzebna szybka reakcja....
(Uwaga: Jeśli nie odpiszesz w ciągu pół godziny, łódź zostanie wysadzona)
Offline
(Ha, ha, ha...)
Rzuciłem go w przeciwnym kierunku niż z tego gdzie były nasze łodzie. Powinien wypaść, ale ja nie patrząc na to wyskoczyłem. Może do wody, może na gondolę.
Nie wyrobiłeś się. Post nieważny
Aragorn
Pomyłka XD Sory
Offline
(Wszystkie trzy "statki" to gondole ;D)
Bomby poszły w powietrze. Wskoczyłeś do wody. Taki wielki plusk, jaki wywołał wybuch bomb w wodzie sprowadzi tu najbliższe patrole. Musicie zbierac zbroje, póki możecie...
(Pełna synchronizacja utracona)
Offline
-Szybko, brać zbroje! Im więcej tym lepiej! Jeden oddział zatrzyma nadciągających strażników!- krzyknąłem do swoich ludzi dając im też znak, aby popłynęli za mną do brzegu czy portu, aby powstrzymać strażników przed podziurawieniem łodzi.
Offline
Czterech i Ahim popłynęli za Tobą. Dwóch zostało, by zabierac zbroje.
-Gdzieś był?-spytałeś Ahima, stojąc już na brzegu
-Zraz zobaczysz, Mistrzu-powiedział z uśmiechem
Strażnicy biegli na was, gdy...po prostu ywlecieli w powietrze. Twoje zdziwienie przerwał krzyk Twoich ludzi:
-Mamy zbroje!
Offline
-Jak, jak, jak... I po cholerę żeśmy tu podpływali! Pomoglibyśmy naszym!- powiedziałem. Bomby? Ahim zwędził komuś, czy Aragorn przysłał?
Offline
Ahim krzyknął:
-Wycofujemy się!
W biegu jednak, dostał strzałą tak, że przebiła mu udo na wylot. nie mógł biec. Co robic? Wrócic po jednego człowieka, czy poświęcic go dla dobra sprawy...
Offline
Czyli być dobrym, albo poprzeć teorię, że templariusze są źli. Z resztą ilu ich tam może być? No chyba, że uzbrojeni po zęby z bronią dystansową... Ale nie, podbiegłem do Ahima i podniosłem go. Pewno ciężki wraz z zbroją więc raczej na rękach nieść go nie będę.
Offline
Strażnicy biegli za wami. Ciężkozbrojni, z toporami i dwuręcznymi claymorami. Trzymając go, biegłeś ile sił w nogach
-Nie...musiałeś wracac...Mistrzu-powiedział Ahim ledwo dysząc
Offline
-Zamknij się! Zaraz mi tu skonasz na rękach, a wtedy nie chciałbym ratować zwłok tylko po to, aby je gdzieś pogrzebać!- powiedziałem ostro. Po co wszczynać rozmowę z rannym skoro on ma szanse przeżyć, a wtedy można porozmawiać? W każdym razie biegłem jakby mnie ktoś widłami rozgrzanymi do czerwoności pośpieszał.
Offline
Wtedy, w tym pośpiechu, nagle się potkneliście. To był już praktycznie koniec. Straży było za dużo.
Ahim, leżąc, wyciągnął miecz i powiedział:
-Zaszczytnie będzie, zginąc u Twego boku
Już do was dobiegli. Pozostała albo walka, albo szybka śmierc...
Offline
-Nie zamierzam umierać. Jeszcze- powiedziałem wyciągając miecz i po czym ustawiłem się w pozycji do walki. Lepiej zabrać ze sobą jak najwięcej wrogów. Możliwe też, że wezmą mnie w niewolę, a wtedy ktoś mnie wydostanie.
Offline