Bogate ulice Londynu zachwycają każdego wybrednego paniczyka. Pełne przepychu i bogactwa.
Offline
Kubarek i Ziron powoli wkroczyli za mury miasta. Ziron spojrzał na Towarzysza - Muszę spotkać się z Gimel. - Powiedział, Kubarek posłusznie poszedł za swoim "Panem"
Offline
Zaczepiłem jednego z przechodzących. Miał na sobie płaszcz za znakiem templariuszy
-Gdzie znajdę waszego Mistrza? Muszę się z nim spotkać-
Offline
- Nasz mistrz jest zajęty. Ma gości. - Powiedział - Będę w karczmie za kilka godzin. Zaprowadzę Cię do niego. - Ziron popatrzył na niego podejrzliwie i skinął głową. Postanowił spotkać się z Gimel, podczas czekania.
Offline
Szedłem przez ciemną uliczkę przez krótką chwilę. W końcu zatrzymałem się przy drewnianych skrzyniach po czym zacząłem je odsuwać. Za nimi było przejście, które pokonać można było tylko kucając. Wszedłem tam tyłem, aby zasunąć za sobą skrzynie. Ruszyłem przez mroczną przestrzeń, aż w końcu ujrzałem światło. Zapukałem mocno w ścianę trzy razy, aby dać swoim znać o tym kto idzie. Wszedłem do pomieszczenia oświetlonego świecami. W środku byli Gezart, Alaric, Ken i Cat. Brakowało tylko Jareda.
-Hej wszystkim. Gdzie Jared?- spytałem. Na marginesie dodam mniej więcej kto był kim:
-Gezart specjalizował się we włamaniach, był Anglikiem, ale żyje samotnie, nie wiadomo co z jego rodziną. Brunet, średniej wielkości.
-Alaric stracił swoich rodziców w zarazie, z pochodzenia też anglik, specjalizuje się w kradzieżach. Oprócz tego piękniś, wysoki blondyn.
-Ken to typowy osiłek, rozwala drzwi, gdy trzeba szybko uciekać i takie tam, był Niemcem (może to dlatego był brutalny?).
-No i piękna, ruda Cat, polka choć imię na to nie wskazuje. Była uwodzicielką, czyli odciągała niepotrzebną uwagę strażników, aby ich skutecznie uciszyć ostrzem na uboczu. Niestety, była z Jaredem w związku, a mimo iż czasami ze mną filtrowała to nic z tego nie wyszło.
-Ja byłem bardziej mieszanką, dobry w walce i włamaniach, bardziej skrytobójca. Wszyscy byliśmy w jednakowym wieku.
-Jared zaś był o dwa lata starszy, był naszym mózgiem. Wiedział gdzie sprzedać, co załatwić, kogo okraść. A teraz go nie było.
-Coś mówił? Wyznaczyłem nam jakiś cel czy poszedł sprzedać łupy?
(Mam nadzieję, że skutecznie utrudniłem ci fabułę :P Przy okazji, moment zostania asasynem chcę zostawić w miarę późno, aby pograć trochę neutralnym)
Ostatnio edytowany przez Ziron (22-11-2013 21:39:33)
Offline
-Mówił, ze idzie czegoś poszukać, ale jeszcze nie wrócił... Mówił, że zamierza udać się do dzielnicy kupieckiej...
Offline
-Dobra, przecież nie będziemy za nim latać skoro nam nie kazał- powiedziałem po czym usiadłem na krześle. -Jak życie?
Offline
-Źle się ostatnio wiedzie, dobrze to wiesz.... Nie mamy już czego sprzedawać... Cat nawet proponowała, ze pójdzie na ulicę....
Offline
-Pierdolenie. Musimy się aktywniejszy zrobić. Jared na pewno coś teraz wymyśli. Może coś grubego, co ustawi nas na długo? A jeśli nawet tego nie zrobi, to zrobimy coś dużego. Napadniemy na jakiś sklep...
Offline
-Oby...-wszyscy się zamyślili... Każdy oddał się jakiemuś zajęciu...
Offline
Stanąłem przy stole. Zacząłem czyścić swoją broń, oglądając czy nie ma wyszczerbień.
(Ja ciebie nie podpuszczam, ale liczę na akcję z Cat ;D)
Offline
(NIE! :D)
Za chwilę, usłyszałeś kroki... Blaszane kroki... Parę osób w zbroi... Gwardia!
Offline
Echo... Co oni robili w zaułku?
-Chyba jesteśmy tutaj spaleni. Słyszałem blaszane kroki gwardii. Co robimy? Wychodzimy tajnym wyjściem?- spytałem. W międzyczasie starałem się policzyć po ilości kroków ilu ich jest na zewnątrz. Mogliśmy ich pokonać pojedynczo, w końcu wejście do tunelu wymaga brak ciężkiej zbroi i raczkowania. Chyba, że mieliby coś co by nas wykurzyło.
(Przypominam, że wejście którym wszedłem to tunel nad ziemią, w miarę ciasny i ciemny, trzeba raczkować, żeby przez niego przejść. Jak czegoś nie wiesz to spokojnie pytaj, a jak uraża to twoją dumę to wal na priv :P)
Offline
(To ja jestem Bogiem, uświadom to sobie... Więc japa, bo ja tu zarządzam XD)
Było ich czterech, na Twoje ucho... Zbroje były stalowe, ale musiały być lekkie skoro bez trudu przeszli przejściem. Wtedy, Alaric powiedział:
-Radziłbym uciekać... Jesteśmy złodziejami, nie wojownikami....
-Mów za siebie, Angolu...-uniósł sie dumą Ken...
Offline
-Jeśli ich teraz pokonamy, będziemy mogli wziąć swoje rzeczy i przenieść się do zapasowej kryjówki. A tak to zostaniemy znowu bez niczego...- stwierdziłem. Wolałem, żeby to była decyzja grupowa. -Gezart, Cat. Co sądzicie?
Offline