Ogromne, pięknie wystrojone Biuro na końcu którego siedzi sam Mistrz Bractwa Templariuszy. Daje on zlecenia za które dobrze płaci.
Offline
Szybkim krokiem maszerowałem w kierunku biura Mistrza. Nagle zostałem zatrzymany przez dwóch strażników
-Mistrz zajęty!-
-To sprawa większej wagi niż jakieś tam błahostki. Chodzi o życie Mistrza!- odpowiedziałem. Templariusze spojrzeli na siebie zmieszani, ale po moich zapewnieniach podjęli decyzję. Eskortowany przez nich dotarłem do drzwi, które pilnowali kolejni Templariusze. No cóż asasyni są nieprzewidywalni. Szybka wymiana zdań między strażnikami i już znalazłem się za drzwiami z tą samą eskortą.
(MG niech coś napisze np. Smok wpada z kopa i zabija wszystkich. Samemu pisać to tak...)
Offline
Wszedłeś do biura z eskortą. Mistrz, rozmawiał z mężczyzną, ubranym w czerwony turban, z zasłoniętą twarzą, i czerwonej szacie. Gdy Mistrz Cię zobaczył, zapytał:
-Kim jesteś?
-Ziron, Templariusz. Panie, grozi Ci niebezpieczeństwo. Zabójca, zwany "Smokiem" chce cię zabic.
-Tak, słyszałem o skrytobójczym ataku na Altaira. Jak widzę, nie był oddanym sługą
-Jak to, Mistrzu
-"Smok" jest doświadczonym zabójcą, ma na rękach krew wielu ludzi, i równie wiele ucieczek. Wynająłem go, by pozbył się agentów Asasynów. Nie skończył jednak zadania, lecz wiem, że wypowiedział nam posłuszeństwo. Zironie... chroń mnie!
-Ja? Nie wiem, czy dam radę...
-Walczyłeś z nim. Znasz, jego taktykę. Po tej rozmowie, udasz się ze mną do zbrojowni, a ja dam ci pancerz płytowy, zgoda?
-Tak, Mistrzu...-wtedy zauważyłeś, że gośc Mistrza grzebie pod szatą, gdy nagle ujrzałeś kuszę.
-MISTRZU!-krzyknąłeś, i rzuciłeś się na Mistrza. Bełt chybił, ale trafił jednego z gwardzistów. Reszta eskorty rzuciła się na zabójcę, który wyciągnął sztylet, i paroma zręcznymi cięciami zabił żołnierzy. Wstaliście. Wyciągnałeś miecz, Mistrz także. Zabójca chciał ciąc Mistrza, lecz ty sparowałeś. Mistrz uciekł, a ty byłeś sam na sam z zabójcą(to nie "Smok"). Walczyliście, aż on cię powalił. Kiedy zamachnął się, by Cię dobic, zrobiłeś unik, robiąc przewrót. Kiedy wstałeś, on się odwrócił, a ty wbiłeś mu miecz w żebra. Chusta na jego twarzy zalała się krwią. Kiedy leżał na ziemii, powiedział, konając:
-To... nie...koniec....-i skonał
Mistrz wrócił z oddziałem, i udaliście się do zbrojowni.
Offline
Wróciliśmy wraz z Mistrzem do biura. Zadowolony ze swojego nowego uzbrojenia maszerowałem wte i wewte po pomieszczeniu. Miało odbyć się kolejne spotkanie, które może zakończyć się tak samo jak poprzednio, albo nawet gorzej. Słońce powoli zachodziło, a czas mijał nieubłaganie. Postanowiłem przerwać ciszę
-Chciałbym prosić o pożyczkę, którą i tak w całości wykorzystam na naukę technik walki na placu ćwiczeń. To tak jakbym wpłacił dobrowolnie swe pieniądze na naszą rzecz, a jednocześnie stał się bardziej... niebezpieczny. Oprócz tego męczy mnie jedno pytanie. Z kim odbędzie się to spotkanie?-
Offline
-Przyjedzie do nas Kalif Arib ibn Arag. Będzie z nami negocjował ugodę.
-Rozumiem
Wtedy, do sali wszedł kalif, ubrany w czarny turban, czarną chustę na twarzy, czarną szatę. Przy pasku miał miecz arabski. Za nim do sali weszło dziesięciu ubranym na czarno, w lekkich zbrojach metalowych, z wielkimi glewiami.
-Sayun, Wielki Mistrzu
-Witam, Kalifie
Przez parę minut gadali ze sobą, po czym Mistrz przedstawił Ci Kalifa:
-Zironie, to jest Kalif Arib ibn Arag
-Mów mi Aragorn(to nie ja, tylko mój wuj z gry :D)-powiedział Kalif, ściskając Cię z całej siły
Po dwóch godzinach rozmowy, Kalif wezwał do siebie człowieka, który wniósł do sali wielki dzban wina.
-Nie gadajmy o suchym pysku
-Mistrzu, to może byc podstęp!-krzyknąłeś-Chcą nas upic, aby potem zabic!
-Zapewniam Cię, Zironie, że nie mam takiego zamiaru-odrzekł Kalif, podnosząc prawą dłoń do góry-Zresztą, moi ludzi też piją
Po paru godzinach tak się upiliście, że nie mogliście wstac.
Obudziłeś się następnego dnia, leżąc na ziemii obok Mistrza.
Offline
Przez chwilę wydawało mi się iż się przesłyszałem. Aragorn? Czy przypadkiem jeden z jego celów się tak nie nazywał? Może będę miał okazje wypytać Kalifa o to i odnaleźć ponownie asasynów, aby wypełnić powierzony mi zadanie. W trakcie konkursu picia jaki sobie urządzili ja, Mistrz i Kalif wytrzymaliśmy, ale nie na długo. Nie pamiętałem kto wygrał. Po przebudzeniu się kac nie odpuszczał. Mimo to przypominałem sobie co się wydarzyło. Otworzyłem oczy podniosłem się chwiejnie i spojrzałem na Mistrza. Przykucnąłem obok niego i zacząłem potrząsać nim.
-Mistrzu obuć się!- mówiłem w kółko. Rozejrzałem się w poszukiwaniu Kalifa i jego ludzi.
Offline
Mistrz wstał, opierając się o ścianę, a drugą ręką trzymając się za głowę.
-Zironie... co się stało?
-Mała popijawa. Chodźmy, Mistrzu
-Dziś mam pojechac do Damaszku, na rozmowy z Kalifem tego miasta
Wyszliście, i zobaczyliście leżących dwóch gwardzistów Aragorna
-Co się stało?-zapytałeś stojacego obok rycerza
-Wczoraj, ty, Zironie, i Mistrz, razem z Kalifem i jego ludźmi długi balowaliście. Godzinę temu, pijany Kalif doczołgał się do karawany, razem ze strażą. Ci dwaj nie zdążyli.
-Rozumiem. Ruszajmy do bram. Czeka tam moja własna karawana-odrzekł Mistrz
Udaliście się do bramy.
Offline
Templariusz, Wojownik
Zostałem wpuszczony do biura mistrza bez żadnych sprzeczek ponieważ miałem zbroję templariusza. Gdy zjawiłem się u boku samego mistrza, uklęknąłem. Było to dla mnie bóstwo. Mogłem zobaczyć go na własne oczy.
-Mistrzu! Przynoszę Ci informacje! Jest to bardzo ważny list który wyrwałem od jednego z przechodniów! -Powiedziałem. -Czy jest możliwość że dostanę za niego jakąś nagrodę?
-Hmmm... pokaż mi go. - Rzekł Mistrz.
-Proszę, oto on:
Szanowny Gibrancie!
Dostawa broni dla asasynów jest gotowa. Boję się że list trafi w niepowołane ręce więc dałem go mojemu najlepszemu uczniowi. Postanowiłem że dostawa ruszy w Niedzielę w Nocy. Nie mogę pozwolić aby ruszyła za dnia, templariusze sprawdzą co jest w środku. Umawialiśmy się, 5000 denarów od sztuki. Jeśli pieniędzy nie będzie na miejscu spotkania, dostawa broni spłonie lub zawiozę ją z powrotem do Akki.
Widzimy się na miejscu spotkania, D...
Offline
Mistrz, popatrzył na Ciebie i potem na list, -Dostaniesz 10 Denarów.- Powiedział i rzucił Ci małą sakiewkę, po czym wyprosił Cię z pokoju
Offline
Ziron wszedł do swego biura. Obejrzał je, zasiadł przed biurkiem, i zaraz wstał, widząc przy ścianie swój nowy symbol włądzy: Fragment Edenu
(Pisz dalej, jakoś mi się nie chce ;D)
Offline
-Co to do cholery jest?- spytałem sam siebie. Wziąłem FE do ręki zastanawiając się jak to użyć i do czego to może służyć. A może to tylko drewniany kij i ktoś dosypał coś do alkoholu? Raczej nie skoro w dotyku czuło się metal czy inny surowiec, ale nie drewno.
Offline
Kiedy chwilę potrzymałeś, kij zaczął się świecic. Nagle, wytworzył z siebie projekcję. Zobaczyłeś zielono-niebieską kulę(Ziemię, ale takie czasy, że tego nie wiesz ;D). Były na niej zaznaczone punkty, między innymi we Włoszech, Egipcie, Francji i Anglii. Zaznaczone były symbolem asasynów.
Kiedy puściłeś kij, projekcja się skończyła, a kij z hukiem spadł na ziemię. Byłeś pod wrażeniem...
Offline
Wziąłem jeszcze raz FE. Może ma ono jeszcze inne moce oprócz pokazywania tej dziwnej kuli? Zacząłem obracać go na wszystkie strony sprawdzając czy nie ma czegoś ukrytego. W głowie już mi się pojawiały pytania: Co to jest, jak to działa, co to może, co oznaczała ta planeta oraz jak to zostało stworzone i przez kogo? Może jeśli się zada te pytania słownie to to coś odpowie jakoś?
Offline
Próbowałeś odkryc odpowiedzi na pytania, lecz nic nie uzyskałeś. Znów, po chwili się zaświecił, i znowu ujrzałeś ten sam obraz. Nie wiedziałeś, co zrobic...
Offline
Może ktoś coś o tym wie? Jednak są dwa problemy. Kto wie i gdzie to ukryć? Postarałem się schować pod biurkiem i przykryć stertami papierów. Następnie wyszedłem na plac poszukać cyrulika.
Offline