Wyszarpnąłeś jedną z rąk. uderzyłeś łokciem zabójcę w brzuch. Wstałeś na tą samą nogę. Wyszarpnąłeś się drugiemu, także uderzyłeś go w brzuch. Wstałeś, kopnąłeś szybko medyka w brzuch. Odrzuciłeś go. Zabójcy przy Kubarku wyciągnęli sztylety. Uderzyłeś swoich oprawców głowami o siebie. Skoczyłeś na ratunek Kubarkowi. Niestety, jeden z zabójców wbił mu sztylet w brzuch. Obezwładniłeś ich. Uciekliście, zanim ocknął się "Jaszczur". Schowaliście się, przy zniszczonym kramie medyka. Wziąłes trochę utesylii, i Kubarek był opatrzony. Teraz, musieliście pomóc reszcie.
Offline
Dzierżąc w dłoni sztylet wyciągnięty z brzucha Kubarka powiedział
-Raczej nie na wiele się przydasz. Zwłaszcza z tą raną. Ale jak chcesz to możesz iść ze mną- powiedziałem po czym ruszyłem do lewej części zamku z nadzieją, że tam ich znajdę, albo kogoś kto mnie do nich zaprowadzi.
Offline
-No, nareszcie z powrotem! Cyrulik! Gdzie jesteś?- spytałem wjeżdżając wraz z Gimel na plac. Miałem pomysł na inwestycję...
Offline
Na placu stało pełno wiwatujących rycerzy. Ale powitanie...
Z jednych z drzwii wybiegł cyrulik, krzycząc:
-Wróciłeś, Mistrzu. Jakże radosna to wieśc. Zatem, czego oczekujesz?
Offline
-Zamierzam odpocząć oraz wykupić Tel Awiw-Jafa. Według moich obliczeń miejscowość z innym rzeczami razem kosztują 5670 denarów czyli zostanie mi 973 denarów. Myślę czy by się tam nie przenieść. A co się działo pod moją nieobecność?
Offline
-Nic szczególnego, parę bójek, parę ataków Saracenów, ale póki co, ciągle się trzymamy. Chcesz wykupic miasto... Dobrze, już przesyłam pięniądze, gdzie trzeba-podałeś mu sakwę, a on pobiegł do pomieszczenia
Offline
Templariusz, Wojownik
Wchodzę na plac treningowy. Po chwili z sakwy wyjmuję Ukryte Ostrze. Oglądam je dokładnie. To piękne trofeum zdobyte w pięknej bitwie. Po dłuższym oglądaniu zakładam je na rękę i próbuję walczyć. Po kilku godzinach umiem je conajmniej wysuwać i wsuwać. Po jeszcze dłuższym czasie umiem już walczyć, niestety jak zielony. Raczej nigdy nie będę w stanie władać nim jak asasyn, jednak zostawiam je na ręce, to ciekawe urządzenie.
Offline
-Skąd masz takie urządzenie?-pyta Cię stary Templariusz, siedzący na ławce nieopodal....
Offline
(Nurtuje mnie jedno...Dlaczego piszecie zdaniami wielokrotnie złożonymi? ;D)
-Te, nowy, zastępca Mistrza mówił, że potrzeba Ci nowego wyposażenia... Chodź za mną, a wybierzesz, co tam chcesz...-kowal ruszył uliczką...
Offline
(Do Zirona)
Na placu czekał już bojowy rumak, objuczony zaopatrzeniem starczącym na całą podróż. Cyrulik już przy nim czekał...
Offline
-Wiesz co masz robić cyruliku... Tak właściwie to jak ci było na imię?- spytałem. Zostawiałem sprawy Templariuszy już wiele razy pod władzą cyrulika. I to tylko dlatego, że był najbliżej. Musiałem się o nim więcej dowiedzieć.
Offline
Cyrulik się zaśmiał, po czym odpowiedział:
-Charles, Mistrzu. Charles de Vexington. Mieszkałem i edukowałem się w Londynie, po czym przyjechałem tu, wspierać sprawę Templariuszy.... Pomóc Mistrzowi wejść?
Offline
-Nie, nie trzeba. Dam sobie radę. Chyba- powiedziałem po czym spróbowałem wspiąć się na konia.
Offline