Więźniowie, których za odpowiednią cenę wrogowie mogą odkupić, Można ich także przesłuchać...
Offline
Szedłem po kamiennych schodach wzbijając w powietrze tumany kurzu. Ominąłem strażników wyjaśniając im z czym i do kogo idę. Całej drodze przez lochy towarzyszyły mi jęki majaczących więźniów i wrzaski torturowanych bądź szalonych. Kierując się nimi dotarłem wreszcie do człowieka, który według jednego ze strażników miał na imię Agral.
-Ty jesteś Agral? Wiesz kto teraz może nami rządził jako mistrz?-
Offline
//NIE BĘDZIE MNIE PRZEZ TYDZIEŃ LUB DWA, BO JADĘ DO BABCI. MOŻE BĘDĘ WCHODZIŁ CZASAMI NA KOMPA, ALE NIE WIEM//
- Tak to ja. Nie wiemy jeszcze. Trzeba zrobić głosowanie i wtedy wyjdzie na jaw, kto będzie mistrzem. Ale, jak na razie, nie ma kandydatów, więc wiesz.
Offline
-Jakie trzeba spełniać wymagania, aby móc kandydować?- spytałem. Objęcie władzy nad templariuszami wydawało się dobrym pomysłem. Choć może nie najlepszym ponieważ mogą mnie posądzić o zamach na poprzedniego Mistrza, po to, aby samemu nim zostać.
Offline
- Małe. A konkretnie: trzeba umieć ciąć żelazem i chociaż trochę potrafić rozkazywać i wydawać polecenia. - Odpowiedział ci, masując sobie prawy bark. On ci trochę nie ufał. - Aby złożyć swoją kandydaturę trzeba... Zgłosić się do mnie.
Jego twarz zrobiła się tajemnicza i zła. On chciał być mistrzem.
Offline
-Słuchaj...-zaczął mówic nerwowo Ziron, lecz Agral szyko mu przerwał:
-Nie, to ty słuchaj, gołowąsie. Ktoś taki jak ty nie będzie Mistrzem, tylko mnie należy się władza, rozumiesz? Służyłem mu wiernie przez lata, byłem jego najwierniejszym sługą, a nagle ty wchodzisz, i tak po prostu chcesz byc Mistrzem? Won!-skończył, i pokazał ci palcem na wrota wejściowe do lochów. Gdy odchodziłeś, zauważyłeś na jego barku coś ciekawego: czarny tatuaż. Wyglądał jak łeb smoka...
Offline
Człowiek od smoka czy nie i tak wadził mi w zostaniu Mistrzem. Schowałem się w cieniu po to, aby Agral miał wrażenie iż odszedłem. Nawet jeśli to się nie uda to i tak wyciągam jak najciszej swój długi miecz, a następnie doskakuje do Agrala i próbuję swoim orężem odciąć mu ramiona z rękami, aby nie mógł walczyć.
Offline
Spadła mu cała rękawica, oraz cały pancerz z ręki, na której był tatuaż(lewej). Wyciągnął miecz, odepchnął cię, robiąc ruch torsem w przód i w tył. Odskoczyłeś na pół metra. Wtedy, stanęliście twarzą w twarz. Mierzyliście się wzrokiem, chodząc na planie koła, w prawą stronę.
-A więc to tak! Wierny sługa, byłeś mu najwierniejszy. Ty psi synu!
-"Smok" umożliwił mi władzę nad Zakonem. Nie odmówiłbyś mu.
Próbowałeś go ciąc z góry, jednak ten pobiegł w przód. Nie trafiłeś. Szybko się odwróciłeś, i dalej zaczęliście krążyc.
-Niech zgadnę: to ty przepuściłeś zabójcę do biura Mistrza, tak?
-Chłopaczek kojarzy fakty. Niestety, nikomu tego nie opowiesz-wtedy zauważyłeś, że bierze rozgrzany, metalowy pręt. Zrobiłeś najgłupszy błąd: pobiegłeś na niego, by wytrącic mu broń. Wróg był szybszy: wbił Ci pręt w udo, przebijając je. Nie myślałeś nawet o tym, że miał piekielnego cela, trafiając w szczelinę zbroi. Po prostu syczałeś z bólu. On Cię odepchnął gardą miecza, trzymanego w drugiej ręce, a następnie... przebił klatkę piersiową. Nie trafił w serce. Spadłeś, tracąc przytomnośc. Nachylił się nad Tobą, szepcząc:
-Niedługo smok, pożre zamki z piasku. Żegnaj-odbiegł, odrzucając żelazo. Ty iwdziałęś tylko ciemnośc, która Cię coraz bardziej pochłaniała. Ostatnie co usłyszałeś, to krzyk:
-Wezwijcie cyrulika, szybko!
Offline
Lochy. Brudna, śmierdząca, ciemna cela. Jedyne światło pochodzi tu od pochodni, która jest naprzeciw celi. Pod kratą dwóch strażników, gadających:
-Dobrze, psia mac, że go nie utłukł.
-A jak. Gdyby on jeszcze zginął...
-Wiesz, myślę, że on będzie Mistrzem.
-Racja
Spojrzałem po sobie. Nic nie widziałem. Byłem słaby, więc zasnąłem.
Kiedy się obudziłem, stał przede mną rycerz z pochodnią w ręku. Nie widziałem jego twarzy, była zasłonięta. Obok dwóch gwardzistów sprzed celi. A ja, wyglądałem jak fleja. Długie włosy ciągle były upięte w kuca. Broda była już bardzo szorstka. Nie miałem na sobie ubrań, obrócz spodni. Na ciele miałem krwawe rany, musieli mnie wcześniej torturowac.
-Witamy, Aragornie. Jak cela?
Obejrzałem głową celę. Była brudna, i zimna, zbudowana z gołego kamienia. Nie mogłem się ruszac, miałem skute nogi, i ręce, które wisiały w górze.
-Brakuje strawy, tancerek, i wygodnego łoża, ale nie narzekam.
Wtedy rycerz, uderzył mnie pięścią w brzuch. Skuliłem się.
-Masz jeszcze siłę na żarty, skur**elu?
-Teraz już nie-odrzekłem, ciężko oddychając
Odpięli mnie od łańcuchów, i rozkuli nogi, ale nie całkowicie. Położyli mnie na ławie, i przypięli ręce i nogi. Obok pojawił się kat, koło kołowrotu.
-Mogę przynajmniej wiedziec, z kim rozmawiam?-spytałem
Rycerz zdjął hełm, i...był kobietą. Piękną. Miała długie, opadające na ramiona, pofalowane, brązowe włosy, śniadą skórę i malinowe usta. Jej oczy były jak zielone kryształy, a nos był bardzo zgrabny.
-Zadowolony?-spytała
-Bardzo-odpowiedziałem, uśmiechając się. Jej głos był jak melodia egipskiego fletu.
-Świetnie, zatem odpowiesz na nasze pytania. Zatem, jak udało Ci się zmylic "Smoka" i Zirona.
-To nie ja go okaleczyłem
Templariuszka machnęła ręką. Kat przewrócił kołowrot, a ja poczułem, jak rozciągały mi się ręce i nogi.
Po całym przesłuchaniu, znowu mnie przykuli do ściany. Gdy odchodziła, krzyknąłem za nią:
-Zobaczymy się jeszcze?
Ona tylko się oglądneła, podeszła, i szepnęła:
-Nie bratam się z zabójcami.
Odwróciła się, i z gracją wyszła z celi. Zamknęli ją, a ja znowu udałem się do krainy Morfeusza.
Offline
(kontynuacja z lewej części zamku)
...do lochów prowadzony przez strażników do owego asasyna. Znalazłem się w celi gdzie przebywał. Spojrzałem na niego jakbym zobaczył ducha.
-No, no, no. Aragorn Argoni. A co ty tu robisz-
Offline
Spojrzałem na niego. Gdy mnie zobaczył, odsunął się. Miałem zakrwawioną całą twarz. Patrzyliśmy tak na siebie, po czym powiedziałem, wypluwając krew na ziemię:
-Siedzę tu za próbę zabójstwa Ciebie, Ziron!
Ziron popatrzył na mnie, i powiedział...
Offline
-A próbowałeś? W końcu jestem templariuszem, a ty asasynem. I co ze Smokiem?- spytałem.
-Wiesz, że cokolwiek zrobię będzie to zgodne z honorem? Powierzono mi zadanie zabicia was czego nie udało mi się wykonać, a mam teraz szansę przynajmniej jednego. Mogę cię też uwolnić w zamian za pomoc na klifie. Ale mogę cię też tu więzić, albo spróbować zwerbować do templariuszy. Trudna sprawa-
Offline
-Ziron, gdybym chciał Cię zabic, zrobiłbym to razem ze "Smokiem"-powiedziałem do niego
-Więc, kto mi to zrobił?-Ziron pokazał na bliznę na szyi
Obejrzałem cięcie. To było cięcie, po sztylecie "Smoka"
-To był "Smok"!
-A kto to poświadczy?-spytał mnie Templariusz, chowając bliznę za szatę
-Byłeś tam, do ku*wy nędzy, wiesz, jak było!-krzyknąłem zdenerwowany
...
Offline
-A gdzie Smok? Jeśli go zabiłeś to mogłeś uciekać zamiast dać się złapać blisko mnie. Ciała Smoka nie znaleziono za to znaleziono ciebie blisko mnie. Nie mów, że próbowałeś mi pomóc, bo nie uwierzę.- powiedziałem.
-Co ja mam z tobą zrobić?- mruknąłem cicho sam do siebie.
Offline
-Bądź tu miłosierny...-powiedziałem do siebie
Ziron pochodził chwilę, pomyślał, i zapytał:
-Gdybym Ci zaproponował przejście na naszą stronę, w zamian za Twoje życie, zgodziłbyś się?
Uśmiechnąłem się, i powiedziałem:
-Ze skurw***ństwem się nie bratam!
Offline