Zatrzymałem Mistrzów.
-Wiecie gdzie jest reszta więźniów? I gdzie zapodziała się Gimel?- spytałem ich.
Offline
-Nie ma reszty, jedynie mogą gdzieś byc pozostali z Mistrzów. A Gimel...nie wiemy.
Mistrzowie pobiegli. Wtedy, zza siebie usłyszałeś głos:
-Yookosa, Ziron
Odwróciłeś się. Stał tam japończyk w kapeluszu(wiesz, jakie są te japońskie kapelusze, nie? ;D).
W ręku miał broń palną. Przy pasku coś w rodzaju scimitara, na plecach miecz katana. Na lewej ręce tatuaż w kształcie wijącego się smoka.
-Jak Cię zwą, japończyku?
-Jestem Kogito Mosuma, zwany "Modliszką". Cóż, Zironie, Templariusze przegrali!
-Na pewno?-spytałeś go nerwowo, idąc w jego stronę i wyjmując miecz. Zrobiłeś cztery kroki i...zatrzymałeś się. "Modliszka" wyciagnął kogoś zza rogu, przytrzymał go, i przyłożył broń palną do głowy. Dopiero, gdy odsunął włosy osoby, zauważyłeś kto to. To była Gimel.
Offline
-Zostaw ją! Ona niczemu nie zawiniła!- powiedziałem. Cóż nie była to najlepsza sytuacja. Co miałem zrobić? Rzucić w niego mieczem? Mało prawdopodobne, abym trafił
-Czego chcesz? I czemu wspomagacie Smoka?-
Offline
-Moi ludzie mają w tym swój interes. A teraz, złóż broń. Martwa lub nie, mnie się przyda-powiedział z szyderczym uśmiechem-Ale Tobie...
Offline
Położyłem miecz na ziemi.
-Puść ją. Ona na nic ci się nie przyda- powiedziałem. Zaryzykować? Jeszcze nie, coś może się wydarzyć.
Offline
Japończyk podszedł do Twojego miecza, nie wypuszczając Gimel. Przyciągnął go nogą, odepchnął za siebie. Uśmiechnął się i rzucił Gimel w Ciebie. Gdy ją złapałeś, zobaczyłeś, że "Modliszka" celuje w plecy Gimel. Prawie wystrzelił.
Offline
Szybko obróciłem się wraz z nią, aby Modliszka strzelił mi w plecy. Oby trafił w pancerz, a ten wytrzymał. Na wszelki wypadek padłem też wraz z nią na ziemie. W końcu Modliszka nie ma specjalnego typu broni tylko ten sam co inni, który trzeba długo przeładować.
Offline
Trafił w pancerz, tuż pod Twoim karkiem. Pobiegł, wyrzucając broń palną na ziemię. Wstałeś, pomogłeś wstac Gimel i podniosłeś swój miecz.
Offline
-Nic ci nie jest? Nic ci nie zrobili? Wiedziałem, że nie będzie łatwo. Muszę coś z tobą zrobić, a potem zając się Smokiem, Modliszką i Jaszczurem. Chyba raczej nie dasz sobie rady obronić się prawda?- powiedziałem. Na liście rzeczy do zrobienia pozostało zajęcie się Gimel, uwolnienie reszty więźniów oraz skrócenie życia Smoka.
Offline
-Jestem Templariuszką z długoletnią tradycją. Moi pra znali założycieli tego Zakonu, uwierz, że dam radę-powiedziała, uśmiechając się do Ciebie.
Offline
-A mimo wszystko musiałem zaryzykować życiem. No dobra. Wolisz miecz czy sztylet?- spytałem. Zdoła unieść miecz? Chyba nie. Dlatego na szczęście miałem ze sobą sztylet z brzucha Kubarka.
Offline
-Może byc sztylet. Zręczniej nim walczyc-powiedziała, i wzięła go od Ciebie. Lepiej żeby nie wiedziała, co z nim wcześniej robiono...
Offline
Musiałem jeszcze odnaleźć resztę więźniów. W tej części zamku ich raczej nie było więc ruszyłem do prawej części. Tam powinienem ich zastać, a potem uwolnić, aby wspomogli templariuszy w walce.
Offline